Modlitwa osobista

Modlitwa osobista podstawą formacji chrześcijańskiej

„…wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi
 i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu” (Mt 6,6)

             Modlitwa jest spotkaniem osoby z Osobą i najczęściej jest ona dialogiem. Może być też milczeniem, miłosnym trwaniem, uniesieniem serca (sursum corda).

Modlitwa jest związana z obecnością Miłości w naszym sercu, bo to sam Duch Święty przychodzi na pomoc naszej słabości i przyczynia się za nami w błaganiach. Modlitwa jest wreszcie szukaniem Tego, który jest celem i sensem naszego życia. Stąd śmiało możemy powtórzyć za św. Pawłem, że “wszystko uznaję za stratę ze względu na najwyższą wartość poznania Chrystusa Jezusa, Pana mojego ” (Flp 3,8) ). Kiedy szukamy Pana Jezusa, kiedy go znajdujemy i poznajemy, to rodzi się w naszym sercu miłość. Pokochanie Jezusa przynagla nas do czynów miłości, do naśladowania swego Mistrza i Pana. W ten sposób odnawia się w nas, utracony przez grzech, obraz Boga.

Przygotowanie do modlitwy musi więc nam uświadamiać w czyjej obecności i po co do niej stajemy. Aby to spotkanie było owocne, trzeba tak, jak Jezus, usunąć się na miejsce postronne, “wejść do swojej izdebki” i prosić Ojca o napełnienie Duchem Świętym,  bo On “daDucha Świętego tym, którzy Go o to proszą” (Łk 11,13). Gdy bowiem nie umiemy się modlić, to Duch Święty – Trzecia Osoba Trójcy Świętej, przyczynia się za nami w błaganiach, „przychodzi z pomocą naszej słabości” (Rz 8,26). W modlitwie już od początku opieramy się na wierze w obietnice Boże zawarte w Piśmie Świętym.

Można też nasze spotkanie z Bogiem rozpocząć modlitwą przygotowawczą św. Ignacego opartą na przykazaniu miłości Boga: “Ojcze, proszę cię, aby wszystkie moje zamiary, decyzje i czyny były skierowane w sposób czysty do służby Twojego Majestatu”. Kochać Boga w zamiarze, decyzji i czynie, to to samo co kochać Go wolą, rozumem, sercem, mocą.

W modlitwie ważne są też czynniki czysto ludzkie. Chodzi tu np. o taką pozycję ciała, by fizyczne dolegliwości nie rozpraszały nas. Dłuższa medytacja wymaga pozycji wygodnej, np. siedzącej. Kiedy wybierzemy już dobrą dla naszego ciała pozycję, to ważne jest, aby jej nie zmieniać bez powodu, ponieważ wytrąca nas to z modlitewnego skupienia. Podobnie sprawa się ma z czasem i miejscem przeznaczonym na modlitwę. Może to być czas ruchomy, związany ze stałym punktem dnia, np. południowym snem dziecka. Miejsce modlitwy może być uświęcone krzyżem, Biblią, ikoną lub innym świętym obrazem czy zapaloną świecą. Zawsze należy jednak uświadomić sobie na ile te elementy pomagają nam w modlitwie, na ile pozwalają nam wejść w tajemnicę relacji z Bogiem. Obraz nie może być celem modlitwy. Celem jest spotkanie z Osobą przedstawioną na obrazie.

Nieodzownym warunkiem dobrej modlitwy jest  uzdatnienie serca do pełnej dyspozycyjności wobec Pana. Ma to być serce wierne i pełne  prostoty płynącej z pokory oraz szczere, autentyczne i  stojące w prawdzie. Taka postawa miłości jest możliwa tylko wtedy, kiedy zobowiążemy się przed Bogiem do więzi z Nim poprzez modlitwę. Jest to bowiem miłość analogiczna do miłości męża i żony, oparta o konkretne zobowiązania, a nie o emocje, przelotne rozmowy. Dialog z Bogiem wymaga czasu, miejsca, ale przede wszystkim naszej decyzji i wierności podjętemu zobowiązaniu.

Zagrożeniem dla modlitwy może też być przesada. Ważne jest, by we wszystkim zachowywać umiar. Św. Franciszek Salezy podkreślał, że pobożność musi być dopasowana do obowiązków stanu: „…pobożność, jeżeli jest prawdziwa i szczera, niczego nie rujnuje, ale wszystko udoskonala i dopełnia. Kiedy zaś przeszkadza i sprzeciwia się prawowitemu powołaniu lub stanowi, z pewnością jest fałszywa. Pszczoła tak zbiera miód z kwiatów, iż nie doznają one żadnej szkody. Pozostawia je nienaruszone i świeże, tak jak je zastała. Otóż prawdziwa pobożność czyni więcej, nie tylko nie przeszkadza żadnemu powołaniu, żadnemu zajęciu, ale przeciwnie, wszystko doskonali i ozdabia.[1]

Modlitwa nie może być monologiem, pełnym pustych słów, wyrazem elokwencji, ma być postawą pełnego otwarcia na Boże światło. Na modlitwie nie bądźcie gadatliwi, upomina Jezus.

Proponujemy więc modlitwę Słowem Bożym z czytań, które daje Kościół na dany dzień z zastosowaniem metody rozważań zwanejlectio divina (lectio, meditatio, oratio, contemplatio, actio).

             Lectio – to  pobożne czytanie  tekstu liturgicznego. Czytając ten tekst jesteśmy w szczególnej łączności ze wspólnotą Ludu Bożego, a nasza modlitwa nabiera charakteru eklezjalnego. Jesteśmy w ten sposób w łączności z Kościołem – naszą Matką. Pomocny tu może byćOremus czy Słowo wśród nas (wyd. Księży Marianów). Wystarcza też Kalendarz liturgiczny, ale wtedy pozbawiamy się cennych komentarzy, które chronią przed błędną interpretacją Słowa Bożego.

Meditatio, czyli rozważanie przeczytanego tekstu staje się modlitwą inspirowaną przez Ducha Świętego i odwołującą się do naszego umysłu. Staram się zrozumieć, co Bóg do mnie mówi.

             Oratio to dialogowanie z Bogiem, słuchanie i mówienie, moja odpowiedź na Słowo, ale też moje wątpliwości a może nawet bunt. Powstające w nas żywe emocje mogą wskazywać na miejsce, na które „uczula” nas Bóg.

Contemplatio, to miłosne zjednoczenie z Bogiem całą swoją istotą: wolą, rozumem, uczuciem.

Słowo Boże staje się inspiracją do podjęcia konkretnych działań, decyzji, zmiany myślenia na sposób Chrystusowy, czyli do nawrócenia (metanoia –  z gr.- oznacza przemianę myślenia). Ten ostatni element modlitwy można nazwać actio.

Kontemplacyjną formą modlitwy rozważającą tajemnice z życia Jezusa i Maryi może być także różaniec. „Przez różaniec lud chrześcijański niejako wstępuje do szkoły Maryi, dając się wprowadzić w kontemplację piękna oblicza Chrystusa i w doświadczenie głębi Jego miłości[2]

Ważną modlitwa jest rachunek sumienia. Poświęcamy na niego około 15 min czasu, najlepiej wieczornego.

Dobrze jest zacząć rachunek sumienia od dziękczynienia, do którego zachęca nas św. Paweł słowami: “w każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem nas” (1Tes 5,18). Dziękczynienie ma nas uwrażliwić na dary Boże, ma nam pomóc przyjąć własne ubóstwo, całkowitą zależność od Ojca. Uczymy się w ten sposób prawdziwej wdzięczności, która jest tak miła Bogu: “Kto składa Mi ofiarę dziękczynną, ten Mi cześć oddaje” (Ps 50, 23).  Dziękujmy nie tylko za  wydarzenia, osoby, rzeczy, ale też za dobre pragnienia, postawy, czyny. Bóg powoli będzie też odkrywał przed nami sens trudnych doświadczeń. Nie osądzajmy więc tego co się w naszym życiu zdarzyło, lecz za wszystko dziękujmy. Nawet grzech może stać się “potrzebny”, gdy otwiera nas na przyjęcie Bożego Miłosierdzia i powoduje w efekcie nasze nawrócenie, metanoię. Grzeszność jest krzyżem. W przebaczeniu doświadczamy miłości Pana Boga. Sami zaczynamy bardziej kochać. Przykładem tego jest nawrócona jawnogrzesznica, o której Jezus powiedział: “odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten komu mało się odpuszcza, mało miłuje” (Łk 7,47). Nie koncentrujemy się na grzechu, tylko na miłości. Może doświadczam słabości po to, żeby nie osądzać innych.

Rachunek sumienia nie może być formą psychoanalizy lecz ma nam ukazać siebie w Bożym świetle. To sam Duch Święty ukazuje nam dlaczego “coś” wywołało w nas tak żywe uczucie, np. krzywdy czy odrzucenia albo miłości lub wdzięczności. Nie może bowiem człowiek zrozumieć siebie bez Chrystusa.

Przypominamy więc sobie uczucia, myśli, słowa, czyny (godzina po godzinie), po to, aby zobaczyć jaką pracę Bóg w nas wykonał i czego od nas oczekiwał. Po to wsłuchujemy się w słowa Pana, żeby odpowiedzieć posłuszeństwem w wierze, żeby nie tylko odwracać się od zła i czynić dobro, ale też, żeby wybierać “większe dobro”, czyli, żeby pełnić w efekcie wolę Bożą. Ważniejsze od naszych przeżyć i czynów są więc słowa Pana i posłuszeństwo im. Jak oddamy Mu całych siebie („całe drzewo”), to i owoce będą autentycznie Jego. Nie musimy więc wciąż “rozliczać się” z owoców swojego życia. Pierwszeństwo ma bycie z Jezusem . Działanie dla Niego jest naturalną tego konsekwencją.

W ten sposób rachunek sumienia stanie się dla nas odkryciem osobistej miłości Boga i już z ufnością dziecka, prawdziwą skruchą, a więc uznaniem zła, będziemy mogli Boga przepraszać, żałując za grzechy. Będziemy też mogli autentycznie doświadczyć cnoty nadziei, która sprawi, że nasze postanowienie poprawy będzie przede wszystkim aktem zaufania, że to on sam wyprowadzi nas z tego, co się  Jemu podobać nie może.

Modlitwa osobista stanowi fundament naszej “formacji wzrostu”. Nie uda się modlitwa małżeńska, czy rodzinna bez tego fundamentu.

Budowanie więzi miłości z Bogiem jest darem, łaską, ale też zadaniem, które realizujemy także we wspólnocie, w modlitwie małżonków, w modlitwie z dziećmi, w modlitwie Kościoła.

Tęsknota za Bogiem jest Jego wołaniem, Jego zaproszeniem do budowania  relacji miłości w naszych rodzinach.

Czy jesteś gotów odpowiedzieć na tą łaskę? Z jakim konkretnym zobowiązaniem łączy się ta gotowość?

Przygotowano na podstawie:

1.      Katechezy po REO, wyd. „Wieczernik”, Magdalenka, 1995

2.       Zeszyt 1 Domowego Kościoła, wyd.2, 1986

3.      Georges A. Aschenbrenner SJ : Codzienny rachunek sumienia w książce „Co zabrać ze sobą”, wyd.WAM, 1994

4.      Liturgia Godzin, T.III, s.1064, wyd. Pallotinum, 1987

opr. Iwona Madej

dziecko modlące się

 

 

W jaki sposób należy się modlić? Modlitwa, która zostanie wysłuchana

-Czy znasz kogoś, kto naprawdę ufa Bogu? Kiedy byłam ateistką, miałam dobrą przyjaciółkę, która często się modliła. Co tydzień mówiła mi o sprawach, które powierzała Bogu, i co tydzień widziałam, jak Bóg czyni coś niezwykłego w odpowiedzi na jej modlitwę. Obserwowanie czegoś takiego tydzień po tygodniu jest dla ateisty naprawdę trudne do zniesienia. Po pewnym czasie argument o „zbiegu okoliczności” brzmi zupełnie nieprzekonująco.

Dlaczego Bóg odpowiadał na modlitwy mojej przyjaciółki? Najważniejszym powodem była osobistą więź łączącą ją z Bogiem. Moja przyjaciółka chciała za Nim podążać i naprawdę słuchała tego, co On mówi. Głęboko wierzyła w to, że Bóg ma prawo kierować jej życiem, i rzeczywiście tego chciała. Kiedy prosiła Go o różne rzeczy, było to naturalną częścią jej przyjaźni z Bogiem. Czymś normalnym było dla niej przedstawianie Bogu swoich potrzeb, trosk i spraw, którymi żyła w danym momencie. Co więcej, lektura Biblii utwierdziła ją w przekonaniu, że Bóg oczekuje od niej, iż będzie polegać na Nim w ten właśnie sposób.

Moja przyjaciółka ucieleśniała następującą zasadę biblijną: „Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą”1. W innym fragmencie Pisma Świętego czytamy: „Oczy bowiem Pana na sprawiedliwych [są zwrócone], a Jego uszy na ich prośby”2.

Jednak dlaczego Bóg nie odpowiada na modlitwy wszystkich ludzi?

Bóg może nie odpowiadać, gdy osoba modląca się nie ma z Nim osobistej więzi. Taka osoba wie, że Bóg istnieje, a nawet od czasu do czasu oddaje Mu cześć na różne sposoby, ale jeśli nigdy nie uzyskuje odpowiedzi na swoje modlitwy, prawdopodobnie nie ma z Bogiem osobistej więzi. Nigdy nie otrzymała od Niego całkowitego przebaczenia swoich grzechów. Jaki to ma związek z zadanym pytaniem? Oto wyjaśnienie: „Nie! Ręka Pana nie jest tak krótka, żeby nie mogła ocalić, ani słuch Jego tak przytępiony, by nie mógł usłyszeć. Lecz wasze winy wykopały przepaść między wami a waszym Bogiem; wasze grzechy zasłoniły Mu oblicze przed wami tak, iż was nie słucha”3.

Całkiem naturalną reakcją jest wtedy poczucie oddzielenia od Boga. Kiedy taka osoba zwraca się z prośbą do Boga, modlitwa ma często następujący przebieg: „Boże, naprawę potrzebuję Twojej pomocy”. Potem następuje chwila milczenia, a po niej wyznanie: „Wiem, że nie jestem ideałem i w gruncie rzeczy nie mam prawa prosić Cię o coś takiego…”. Osoba modląca się zdaje sobie sprawę ze swojego grzechu i winy. Wie również, że Bóg ma tego świadomość. W jej głowie być może pojawia się pytanie: „Kogo próbuję oszukać?”. Nie wie natomiast, że może otrzymać od Boga przebaczenie wszystkich grzechów. Nie wie, że może nawiązać z Bogiem osobistą więź, dzięki której Bóg jej wysłucha. Właśnie na tej podstawie można z nadzieją oczekiwać Bożej odpowiedzi na modlitwę.

Jak należy się modlić? Podstawy

Pierwszy warunek to nawiązanie przyjaźni z Bogiem. Wyobraź sobie, że Jan Kowalski postanawia zwrócić się z prośbą do rektora Uniwersytetu Wrocławskiego (którego nawet nie zna), by ten podżyrował mu pożyczkę na samochód. Oczywiście nie ma na to żadnych szans — zakładamy, że rektorowi nie brakuje piątej klepki. Jednak jeśli o podżyrowanie pożyczki na samochód poprosi go córka, rektor z pewnością się zgodzi. Więź ma znaczenie.

Jeśli ktoś jest dzieckiem Boga, jeśli do Niego należy, Bóg zna tę osobę i wysłuchuje jej modlitw. Jezus powiedział: „Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki”4.

A zatem czy znasz Boga i czy Bóg zna Ciebie? Czy masz z Nim osobistą więź, która zapewnia, że Bóg odpowie na twoją modlitwę? A może Bóg jest w Twoim życiu jedynie jakąś odległą postacią, ideą, pustym hasłem? Jeśli czujesz, że Bóg jest gdzieś daleko, albo nie masz pewności, czy Go znasz, tutaj znajdziesz wyjaśnienie, w jaki sposób nawiązać z Nim przyjaźń: Osobiste poznanie Boga.

Czy Bóg na pewno odpowie na Twoją modlitwę?

Dla tych, którzy naprawdę znają Boga i polegają na Nim, Jezus wystosowuje niezwykle hojną ofertę: „Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni”5. „Trwanie” w Bogu, a także trwanie Jego słów w człowieku, oznacza prowadzenie życia ze świadomością Bożej obecności, poleganie na Nim, słuchanie tego, co mówi. Wtedy można prosić, o co tylko się chce. Należy jednak zwrócić uwagę na kolejne ważne dookreślenie: „Ufność, którą w Nim pokładamy, polega na przekonaniu, że wysłuchuje On wszystkich naszych próśb zgodnych z Jego wolą. A jeśli wiemy, że wysłuchuje wszystkich naszych próśb, pewni jesteśmy również posiadania tego, o cośmy Go prosili”6. Bóg odpowiada na nasze modlitwy zgodnie ze swoją wolą (a także zgodnie ze swoją mądrością, miłością do nas, świętością itd.).

Możemy jednak wpaść w pewną pułapkę — zakładamy, że znamy Bożą wolę, ponieważ coś ma dla nas sens. Przyjmujemy, że istnieje tylko jedna właściwa „odpowiedź” na naszą modlitwę i jesteśmy przekonani, że TO właśnie jest wolą Boga. Właśnie tutaj możemy się pomylić. Żyjemy uwarunkowani czasem i dysponujemy ograniczoną wiedzą. Nasze informacje dotyczące danej sytuacji oraz wpływu przyszłych wydarzeń na tę sytuację są ograniczone. Natomiast Boże rozumienie nie jest niczym ograniczone. Jedynie On wie, jak potoczą się dalej losy pojedynczych ludzi i całych narodów. Boże cele sięgają o wiele dalej, niż moglibyśmy to sobie wyobrazić. Bóg nie uczyni zatem czegoś tylko dlatego, że nam się wydaje, iż taka musi być Jego wola.

Jaka powinna być nasza postawa? Jaki stosunek ma do nas Bóg?

Na temat Bożych zamiarów wobec człowieka można zapisać tysiące stron. Biblia szczegółowo opisuje wzór więzi, jaką chce mieć z nami Bóg, i życie, jakie On chce nam zaoferować. Oto kilka przykładów:

„Lecz Pan czeka, by wam okazać łaskę, i dlatego wstaje, by się zlitować nad wami, bo Pan jest sprawiedliwym Bogiem. Szczęśliwi wszyscy, którzy w Nim ufają!”7. Czy rozumiesz? Niczym ktoś wychodzący Ci naprzeciw z pomocą, Bóg „wstaje, by okazać swoje współczucie”. „Jego droga jest nieskalana; On tarczą dla wszystkich, którzy doń się chronią”8. „Podobają się Panu ci, którzy się Go boją, którzy wyczekują Jego łaski”9.

Jednak najdoskonalszym wyrazem Bożej miłości do człowieka jest to, co Jezus najpierw zapowiedział, a następnie zrealizował: „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”10. Zatem „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować?”11.

A co z modlitwami, które „nie zostały wysłuchane”?

Wiemy, że ludzie chorują, a nawet umierają, mają poważne problemy finansowe i dopadają ich różnorakie przeciwności. Jak mamy się zachować w takich okolicznościach?

Bóg mówi, żebyśmy oddali mu wszystkie nasze troski i zmartwienia. Nawet jeśli sytuacja przedstawia się beznadziejnie: „Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was”12. Okoliczności wydają się wymykać spod kontroli, ale to nieprawda. Nawet kiedy cały nasz świat rozpada się na kawałki, Bóg pomaga nam przetrwać. Właśnie wtedy możemy w szczególny sposób okazać Mu wdzięczność za to, że Go znamy. „Pan jest blisko! O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”13. Bóg oferuje rozwiązania problemów, które przekraczają wszelkie nasze wyobrażenia. Każdy chrześcijanin może podać przykłady ze swojego życia. Jednak nawet jeśli okoliczności nie ulegają poprawie, Bóg może mimo wszystko obdarzyć nas pokojem. Jezus powiedział „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka!”14.

Właśnie w tym najtrudniejszym momencie, w obliczu niesprzyjających okoliczności zewnętrznych, Bóg chce, byśmy wciąż Mu ufali, byśmy — jak mówi Biblia — „postępowali według wiary, a nie dzięki widzeniu”. Nie jest to jednak ślepa wiara — opiera się na charakterze Boga. Kiedy przejeżdżamy przez most, jego konstrukcja skutecznie podtrzymuje samochód — niezależnie od tego, jak w związku z tym czuje się kierowca, co myśli i co mówi na ten temat pasażerom. Samochód może bezpiecznie przedostać się na drugą stronę dzięki zastosowaniu odpowiedniej konstrukcji mostu, której kierowca musi po prostu zaufać.

W analogiczny sposób Bóg oczekuje, że zaufamy Jego uczciwości, charakterowi, współczuciu, miłości, mądrości i prawości. Bóg mówi: „Ukochałem cię odwieczną miłością, dlatego też zachowałem dla ciebie łaskawość”15. „W każdym czasie Jemu ufaj, narodzie! Przed Nim serca wasze wylejcie: Bóg jest dla nas ucieczką!”16.

Podsumowanie… Jak należy się modlić?

Bóg odpowiada na modlitwy swoich dzieci — osób, które przyjęły Go do swojego życia i starają się Go naśladować. On chce, byśmy zwracali się do Niego z każdą sprawą w modlitwie, i zapewnia, że odpowie na nasze prośby zgodnie ze swoją wolą. Kiedy zmagamy się z przeciwnościami, wszystkie nasze troski powinniśmy zrzucić na Niego i przyjąć od Niego pokój, który jest niezależny od okoliczności. Podstawą naszej nadziei i wiary jest charakter Boga. Im lepiej Go poznamy, tym chętniej będziemy Mu ufać.

Marilyn Adamson

modlitwa osobista

Dodaj komentarz

Or

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *