Pan Bóg na wakacjach

„Wyrusz, o Panie, na miejsce Twego odpocznienia,
Ty i Twoja arka pełna chwały!” (Ps 132,8)

Kiedy nadchodzą wakacje, być może, że pojawia się pytanie, jak najlepiej je spożytkować? Co robić? A może po prostu nic? Może myślę, że wakacje są dla leniuchów, a ja najlepiej je spożytkuję, gdy będę pracować tak, jak to robię przez cały rok? Mogę jako motto na wakacje obrać sobie słowa: „Wszystko na mojej głowie i jeszcze te wakacje!”. W końcu już św. Paweł Apostoł napisał: „Gdy byliśmy u was, nakazaliśmy wam tak: Kto nie chce pracować, niech też nie je. Słyszymy bowiem, że niektórzy wśród was postępują wbrew porządkowi: wcale nie pracują, lecz zajmują się rzeczami niepotrzebnymi.” (2 Tes 3, 10-11).

Czy zatem wakacje to „rzecz niepotrzebna”? A może warto się zastanowić, czy Pan Bóg odpoczywa? I nie chodzi tutaj bynajmniej o Boga oddalonego, nieingerującego w losy świata (Deus otiosus), o Boga-Zegarmistrza, który dawno temu nakręcił zegary wszechświata i teraz beztrosko odpoczywa. Chodzi o Boga, który stwarza i zbawia świat i jednocześnie odpoczywa. Czy Bóg uczy nas, że nie tylko można, ale że należy odpoczywać?

Oczywiste jest to, że w Piśmie Świętym wprost o wakacjach nie ma mowy. Z drugiej strony warto sobie uświadomić, że słowo „wakacje” jest pohodzenia łacińskiego i oznacza między innymi uwolnienie, zwolnienie (od służby), urlop, odprawę, a także okup od służby. Natomiast łaciński termin prawny „vacatio legis” dosłowwnie tłumaczony jest jako „próżnowanie ustawy”, gdyż oznacza on okres między datą ogłoszenia danego aktu prawnego a datą jego wejścia w życie.

Natomiast w Piśmie Świętym kilkadziesiąt razy użyte jest słowo odpoczynek. Już w księdze Rodzaju na końcu opisu stworzenia świata, czytamy: „A gdy [Bóg] ukończył w dniu szóstym dzieło, nad którym pracował, odpoczął dnia siódmego po całym swym trudzie. Wtedy Bóg pobłogosławił ów siódmy dzień i uczynił go świętym; w tym bowiem dniu odpoczął po całej swej pracy, którą wykonał, stwarzając” (Rdz 2,2-3). Później Bóg, nawiązując do swojego odpoczynku, nakazuje także odpoczywać człowiekowi: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić. Sześć dni będziesz się trudził i wykonywał wszystkie swoje zajęcia. Dzień zaś siódmy jest szabatem Pana, Boga twego. Nie będziesz przeto w dniu tym wykonywał żadnej pracy (…). W sześć dni bowiem uczynił Pan niebo, ziemię, morze oraz wszystko, co jest w nich, siódmego zaś dnia odpoczął. Dlatego pobłogosławił Pan dzień szabatu i uznał go za święty” (Wj 20,8-11).

Ów siódmy dzień stał się „znakiem wiekuistym” między Izraelem a Bogiem, „bo w sześć dni Pan stworzył niebo i ziemię, a w siódmym dniu odpoczął i wytchnął” (Wj 31,17). Do odpoczynku w dniu siódmym nawiązał też autor Listu do Hebrajczyków, wskazując, że odpoczynkiem chrześcijan jest odpoczynek Boga: „A zatem pozostaje odpoczynek dla ludu Bożego. Kto bowiem wszedł do jego odpoczynku, odpocznie po swych czynach, jak Bóg po swoich. Śpieszmy się więc wejść do owego odpoczynku, aby nikt nie poszedł za tym przykładem nieposłuszeństwa” (Hbr 4,9-11).

Bóg jednak nie odpoczywał jedynie po dziele stworzenia. W sposób szczególny przypominają o tym niektóre hymny Wielkiej Soboty w tradycji bizantyjskiej. Jeden z nich w taki sposób opiewa tajemnicę tego dnia liturgicznego: „Dzisiejszy dzień w sposób mistyczny zapowiedział wielki Mojżesz, mówiąc: ‘I pobłogosławił Bóg dzień siódmy’. Oto jest ta błogosławiona sobota, oto dzień odpocznienia, w którym spoczął od wszystkich swoich dzieł Jednorodzony Syn Boży, który z Opatrzności przyjął śmierć i odpoczywał cieleśnie w sobotę [dosł. cieleśnie sobotował]. Ale On powróci przez swoje zmartwychwstanie, da nam życie wieczne jako jedyny dobry i miłujący człowieka”. A zatem Wielka Sobota, ów dzień siódmy, rozumiana jest tu jako dzień odpoczynku Boga tak po dziele stworzenia, jak i po dziele zbawienia.

A inny hymn wysławia Chrystusa złożonego do grobu: „Cóż za widok, jakież rzeczywiste upokorzenie, Król wieków, który przez cierpienie wypełnił Opatrzność, odpoczywa w grobie, dając nam nowy odpoczynek. Jemu to zaśpiewajmy: ‘Powstań Boże, sądź ziemię, bowiem Ty królujesz na wieki, mając niezmierzone miłosierdzie’ (por. Ps 82,8). (…) Przyjdźcie, zobaczmy nasze życie, leżące w grobie, aby ożywić leżących w grobach”.

Może wydaje nam się nieraz, że aby spełnić Przykazanie Boże „Pamiętaj, aby dzień święty święcić”, wystarczy pójść na niedzielną czy świąteczną Mszę św. do kościoła. Jednak wakacje przypominają nam, że w dni świąteczne powinniśmy powstrzymywać się od ciężkiej pracy. Co więcej, widzimy, że oprócz tych dni świątecznych są też wakacje. Owszem, nie są to w żadnym razie od strony liturgicznej dni świąteczne. A jednak czas wolny podczas wakacji może stać się okazją, aby zatrzymać się nieco i pomyśleć nad swoim życiem, a jeśli trzeba — to i odnowić czy pogłębić kontakt z Bogiem.

Wiemy, co stało się nazajutrz po Wielkiej Sobocie, po owym dniu odpoczynku Pana po dziele zbawienia — Chrystus ukazał się jako Zwycięzca śmierci, piekła i szatana. I po to także Bóg nam nakazuje odpocząć, abyśmy zrozumieli, że nie wystarczy cierpieć, trudzić się, pracować, aby dojść do zmartwychwstania. Uczy nas tego również znana nam dobrze modlitwa zanoszona za zmarłych: „Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie”. A zatem, odpoczynek to nie żaden luksus czy oznaka lenistwa. Jest to raczej przygotowanie się do zmartwychwstania. Dlatego uczmy się od samego Pana odpoczynku już tu na ziemi.

opr. mg/mg

Copyright © by o. Marek Blaza SJ

Znalezione obrazy dla zapytania bóg na wakacjach

Rozważanie do liturgii 25 czerwca 2017 r

Mt 10, 26-33

Jezus uczy mnie ważnej zasady w rozeznawaniu duchowym. Osoba, która kieruje się duchem Jezusa, nie ma nic do ukrycia (ww. 26-27). Pragnie żyć w prawdzie wobec Boga, który wie wszystko. Osoba, która ulega działaniu złego ducha, lęka się i ukrywa, aby jej uczynki nie wyszły na światło dzienne.

Co mogę powiedzieć dzisiaj o mojej postawie duchowej? Czy jest we mnie szczerość i prostolinijność. Czy nie ukrywam się z lęku przed ujawnieniem nieszczerych postaw? Powiem o tym Jezusowi.

Jezus trzykrotnie powtarza: „Nie bójcie się…” (ww. 26.28.31). Czego najbardziej się boję? Przypomnę sobie sytuacje z mojego życia, w których najbardziej ulegałem swoim lękom. Powiem o nich Jezusowi. Będę gorąco Go prosił, aby sam panował w moich lękach.

Zwrócę uwagę, że Jezus z niezwykłą sugestywnością stara się mnie przekonać, że nic nie może mi się stać bez wiedzy Ojca, który policzył każdy włos na mojej głowie (ww. 29-30). Jestem dla niego bardzo ważny.

Szczerze uraduję się Bogiem, który jest zatroskanym o mnie Ojcem. Wyobrażę sobie scenę, w której ojciec czule prowadzi swoje dziecko za rękę i chroni je przed każdym niebezpieczeństwem.

„Bójcie się Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (w. 28). Lęk przed szatanem i Jego mocą jest słuszną reakcją ludzkiej duszy. Chodzenie w grzechu, bez szukania ratunku w Sakramencie Pokuty, jest lekceważeniem siły Złego. Czy nie trwam w grzechu ciężkim? Czy nie zwlekam ze spowiedzią świętą?

Podziękuję Bogu, że posyła mi anioła światłości, który wyrywa mnie z ciemności kłamstwa. Poproszę Go, aby wyczulił moje serce na wszystkie jego natchnienia, bym zawsze na nie odpowiadał. Będę powtarzał: „Ojcze, zatroskany o mnie, kocham Cię!”.

Krzysztof Wons SDS/Salwator

 

Pomaga, nawet gdy nie wołamy

O tych, którzy Ducha Świętego prawie nie znają i pomijają w osobistej modlitwie, oraz o tych, którzy odkryli Jego niezwykłe działanie z ks. Radosławem Rafałem MSF rozmawia Joanna Mazur

Mam trochę problem z Duchem Świętym. Twarz Jezusa znam z całunu z Manopello. Duch Święty wydaje się nieuchwytny…
– Duch Święty jest Osobą, a nie energią, jak czasami myślimy. Jest Bogiem. Św. Ireneusz mówi o tym, że Ojciec stworzył świat dwoma rękoma – jedna to Duch Święty, a druga to jest Syn. Lubię tak na to patrzeć. We wszystkich zamysłach Ojca są dwie dłonie, które je realizują.

A więc co Ojciec czyni dłonią Ducha Świętego?
– Pytasz mnie o to, czy Ojciec Niebieski jest prawo- czy leworęczny (śmiech). W każdym działaniu jest obecna cała Trójca. Duch Święty to dłoń, która pisze. To dłoń z piątego rozdziału Księgi Daniela, która notuje na uczcie króla Baltazara i zapowiada upadek Babilonu. On jest tym, który wypisuje prawo w naszych sercach.

Jezus powiedział, że pożyteczne jest dla nas Jego odejście, bo da nam Pocieszyciela…
– Jezus jest Bogiem, ale też człowiekiem. Był w konkretnym miejscu i czasie. Formował 12 apostołów i 72 uczniów. Duch Święty jest dany wszystkim, aby każdy mógł spotkać Jezusa. Kiedy zaczęliśmy się modlić przed wywiadem, otworzyłem słowo Boże na Księdze Joela, gdzie czytamy: „I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało…”. Czyli na wszystkich.

Jest dany każdemu, ale nie każdy daje się Jemu.
– W Dziejach Apostolskich czytamy, że „w Nim żyjemy, poruszamy się i jesteśmy”. Nie ma próżni. Cały czas poruszamy się w Jego obecności. Bóg jest wszędzie i jest z nami, ale często nas nie ma tam, gdzie On jest. To paradoks. Nie zdajemy sobie sprawy i nie żyjemy tą prawdą. A On mówi o sobie: Jestem, który jestem. Od momentu chrztu świętego Trójca mieszka w nas. Ale jeżeli Jej nie zapraszam do działania, to Ona się nie narzuca. Szanuje naszą wolność.

My najczęściej narzucamy się Duchowi Świętemu tylko przed egzaminem…
– Duch Święty jest dla wszystkich. Jest zakochany w każdym człowieku. Pomaga nam nawet w drobnych, codziennych sprawach. Jednak modlitwa przed wejściem na egzamin to trochę za późno i motywacja też nie taka. To traktowanie Ducha Świętego jak apteki – jest mi źle, więc sobie o Nim przypominam i kupuję tabletkę, by osiągnąć szybki efekt małym wysiłkiem. Chodzi o to, aby mieć kontakt z Duchem Świętym cały czas. To jest tak, jakbyś miała filiżankę kawy, dodała do niej cukier i zamieszała tylko raz. Cukier w ten sposób nie osłodzi całości. A przecież chodzi o to, by całkowicie się rozpuścił. Całe nasze życie ma być posłodzone Duchem Świętym. Mamy się w Nim poruszać, być z Nim w kontakcie, rozmawiać. Cały czas mieszać. A my wiele natchnień Ducha Świętego lekceważymy, nie podejmujemy ich. A On może cię zachęcać, abyś na przykład podeszła i powiedziała komuś dobre słowo. Tu chodzi o miłość. Mamy być znakiem dla świata, że się kochamy, a nie że mamy objawienia. Duch Święty jest jak przyjaciel, który daje najlepsze rady. Ktoś powie, że do przyjaciela dzwoni się, gdy jest źle…

Jak trwoga to… do Ducha Świętego…
– Duch Święty i tak nam pomaga, nawet gdy Go nie wzywamy, taka jest zasada miłości. Ale to nie znaczy, że działa wtedy z taką mocą, z jaką mógłby działać. Ojcowie Kościoła mówią, że Duch Święty jest osobową miłością między Ojcem a Synem. Jezus w Ewangelii św. Jana prosi Ojca, aby miłość, która jest pomiędzy nimi była w uczniach. Jeżeli modlimy się tylko o to, by On pomógł nam zdać prawko, to jest to pomyłka. On jest Miłością. Powinniśmy odpowiedzieć tym samym. Powinniśmy mówić do Niego, bo Go kochamy.

Duch Święty jest przy nas, ale nadal często wołamy do Niego: „Przyjdź”.
– To jest zaproszenie i uświadomienie sobie, że On faktycznie jest. To pobudzenie mojej wiary, pobudzenie mojego serca. Duch Święty szanuje naszą wolę. Gdy Go zapraszam, pozwalam Mu działać. Zatrzymuję się i uświadamiam sobie, że On naprawdę jest. Nie trzeba oczywiście mówić „Przyjdź”, wystarczy mieć otwarte serce. Serce oczekujące i zasłuchane. On może mówić do mnie w każdej sytuacji. A bez Niego wiem, że nie dam rady nic zrobić.

Nawet wyznać, że „Panem jest Jezus”…
– On jest pośrednikiem – inicjatorem relacji z Jezusem. Pozwala mi zrozumieć, kim jest Jezus. On woła we mnie – Abba Ojcze! Tatusiu! Jezus jest Panem! To są najgłębsze prawdy, które powinny być wykrzyczane w naszych sercach. On wie, że kiedy wypowiadamy słowa „Abba Ojcze”, coś się w nas zmienia.

Co się konkretnie zmienia?
– Św. Paweł mówi w Liście do Galatów, że: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”. Duch Święty daje radość, która nie jest ulotnym uczuciem. Jest permanentna i niezależna od tego, co dzieje się wokół mnie. To radość z przebywania z Bogiem.

Z tą radością mamy spory problem…
– To bardzo mocno widać na spotkaniach modlitewnych. Kiedy zachęcam ludzi, aby otworzyli się na obecność Ducha Świętego i na radość, to niektórzy mówią, że oni nie mają takiej osobowości. Że oni tak głęboko przeżywają Pana Boga. Tak głęboko, że aż smutno. Tak głęboko, że aż tego w ogóle nie widać. A osoba zanurzona w Duchu Świętym „świeci”. To nie jest kwestia osobowości. Jeżeli by tak było, do zakonów klauzurowych szliby sami melancholicy, a tak nie jest. Nawet charyzmatyk pięknie przeżyje rekolekcje w ciszy. Radość jest uniwersalna, jest dla każdego.

Trudno dostrzec tę radość na Eucharystii.
– Ludzie przychodzą na Eucharystię smutni i smutni z niej wychodzą. A Eucharystia jest przesiąknięta Duchem Świętym. Ona Nim kipi. Jak wchodzisz na Eucharystię, to jesteś objęta Jego ramionami. On robi transplantację: daje Ci Serce Jezusa zamiast Twojego serca z kamienia. On robi transfuzję: daje Ci Krew Jezusa w Twojej krwi. Owocem Eucharystii powinna być coraz większa miłość. Bez Ducha Świętego to się po prostu nie dzieje.

Dary Ducha Świętego są powszechnie „akceptowane”, gorzej z charyzmatami…
– Dary Ducha Świętego są dla naszego osobistego uświęcenia, a charyzmaty mają budować Kościół. Nie są bezpośrednio dla osoby, która prorokuje, mówi językami czy ma charyzmat uzdrawiania. Mamy problem z ich akceptowaniem, bo wydają się „dziwne”. A Duch wieje kędy chce i na to powinniśmy być otwarci. On jest nieprzewidywalny. Jeżeli z góry odrzucamy charyzmaty, to tak jakbyśmy mówili – nie chcę, aby Kościół wzrastał. Wielu myśli, że wspólnoty charyzmatyczne bazują tylko na emocjach i sensacji. Ja się z tym nie zgadzam. Emocje to odczucia spowodowane wrażeniami, a Duch Święty dotykając naszych najgłębszych ran, komunikuje się z całą naszą osobą, wykorzystując także emocje. Nie powinniśmy się bać charyzmatów, ale je rozeznawać.

Co nam przeszkadza w rozmowie z Duchem Świętym?
– Zupełnie inaczej się rozmawia z osobą, która siedzi obok ciebie, jest spięta i myśli o tysiącu różnych rzeczy, tylko nie o tobie. Pomyśl: Duch Święty stoi obok Ciebie i chce rozmawiać z Tobą o ważnych sprawach, a Ty jesteś zajęta czymś innym, też istotnym – kwestią uzdrowienia czy relacjami w rodzinie. Spinasz się jak agrafka, masz zaciśnięte zęby, zaciśnięte ręce i jesteś w tym swoim smutku zatracona. A On stoi obok Ciebie – ale nie reagujesz na Niego, nie słuchasz, nie widzisz. Dlatego to jest takie ważne, aby skupić się na Bogu. Żeby zacząć Mu dziękować, zacząć Go uwielbiać. Bo wtedy człowiek się uwalnia od swoich problemów. Wtedy życie zaczyna się zmieniać.

Może dlatego trudno nam dostrzec Jego działanie, bo jest dość subtelny…
– I tak, i nie. On jest subtelny, ale też potrafi nami wstrząsnąć. I w tym działaniu musi się hamować (śmiech). Gdyby okazał cały swój majestat, to byśmy tego nie wytrzymali. Duch Święty może też delikatnie popchnąć, może wzruszyć, może rozbawić, a może sprawić, że zapłaczesz nad swoim grzechem. Są różne zewnętrzne przejawy. Ale On jest potężniejszy niż to. Uzdrawia nas.

Uzdrawia, ale także staje w naszej obronie…
– W Księdze Daniela jest przypowieść o Zuzannie, którą dwaj starcy oskarżyli o cudzołóstwo. Daniel staje się jej adwokatem i zapowiedzią Ducha Świętego. On jest tym, który nas tłumaczy przed Bogiem. Jezus też nas tłumaczy. Proszą dla nas o czas. Dobrze to widać w przypowieści o drzewie figowym z Ewangelii św. Łukasza. Drzewo nie wydaje owocu od trzech lat, a Jezus mówi – ja je okopię nawozem! A Duch Święty mówi – Ja je owieję! Trochę im w tym przeszkadzamy. Całe nasze życie duchowe polega na tym, aby przestać przeszkadzać Bogu w robieniu tego, co On chce z nami zrobić.


Ks. Radosław Rafał MSF, misjonarz Świętej Rodziny, rekolekcjonista, zaangażowany w odnowę charyzmatyczną, duszpasterz wspólnoty „Poznanie Flp 3, 8”, psycholog, redaktor naczelny „Posłańca Świętej Rodziny”. Były egzorcysta
opr Joanna Mazur

Znalezione obrazy dla zapytania ks. radosław rafał egzorcysta

11 czerwca 2017 – Uroczystość Najświętszej Trójcy

Święty Jan w dzisiejszej Ewangelii mówi, iż „tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Bóg Ojciec wywyższając Chrystusa i zsyłając nam Ducha Świętego otworzył nam bramy życia wiecznego. Niech rozważanie św. Augustyna o tajemnicy Trójcy Przenajświętszej umocni nasze oddanie się Bogu i pomnoży naszą wiarę.

Ewangelia

Słowa Ewangelii według Świętego Jana   (J 3, 16-18)
Jezus powiedział do Nikodema:
«Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego».

Oto Słowo Boże

* * * * * * *

Komentarz

Światłością jest Ojciec, światłością Syn, światłością Duch Święty, razem jednak nie stanowią trzech światłości, lecz jedną światłość. Dlatego też mądrością jest Ojciec, mądrością jest Syn, mądrością Duch Święty, a razem nie są trzema mądrościami, lecz jedną mądrością. A ponieważ tym samym jest w niej być, co być mądrością, przeto Ojciec i Syn i Duch Święty są jedną istotą. A że nie jest tam czymś innym być i być Bogiem, więc jest jeden Bóg: Ojciec, Syn i Duch Święty…
Kiedy więc wystarczyło zrozumieć w przybliżeniu to, co się mówi, przyjęto ten sposób wyrażania się, aby coś odpowiedzieć na pytania: Co to za „Troje”? Co za „Troje” wyznaje nasza wiara, kiedy twierdzi, że Ojciec różni się od Syna, a Duch Święty – Dar Boży – różni się od Ojca i od Syna? Kiedy więc stawia się pytanie: Co to są ci „Troje”? Albo: Czym są ci „Trzej”?, staramy się wymyślić jakieś specyficzne miano ogólne, które by objęło tą potrójną rzeczywistość. I nic nam na myśl nie przychodzi, ponieważ wielkość Bóstwa przewyższa możliwości potocznego słownictwa. Bliższe bowiem prawdy jest pojęcie o Bogu niż mówienie, a sama prawda przewyższa jeszcze pojęcie…
Cóż nam ostatecznie pozostaje, jak nie to, żeby uznać, iż wyrażenia takie powstają na skutek braków naszej mowy w narzucającej się nam konieczności obszernych dyskusji nad błędami heretyków? Gdy bowiem ludzkie ubóstwo usiłowało słowami przekazać umysłom ludzi to, co w tajemniczej głębi duszy o Panu Bogu, Stworzycielu swoim pojmuje czy to przez pobożną wiarę, czy inne formy rozumienia, wówczas lękało się ono mówić o trzech istotach, by nie myślano na tej podstawie o jakichś różnicach w tej najwyższej równości. Z drugiej strony nie można było przeczytać pewnej troistości. Przecząc jej, Sabeliusz popadł w herezję.
Pismo Święte poucza nas z wszelką pewnością o tym, w co należy pobożnie wierzyć i co przedstawia się duszy z niewątpliwą pewnością: uczy więc, że jest Ojciec i Syn i Duch Święty oraz że Syn nie jest tym samym co Ojciec, a Duch Święty nie jest tym samym co Ojciec czy Syn. Szukano, jak nazwać tych „Troje”. Mówiono więc o substancjach albo Osobach. Oznaczeniem takim chciano dać do zrozumienia, że nie ma tu różnic, ale też nie ma i pojedynczości. Tak więc wskazywano tu na jedność przez określenie „jedna istota” i na troistość, ponieważ wymienia się trzy substancje albo osoby.
Jeśli więc ktoś chce dla potrzeb dyskusji przyjąć jakieś oznaczenie… tak by móc jednym określeniem odpowiedzieć na pytanie: Kto są ci „Troje”, i chce odpowiedzieć: Trzy substancje albo trzy osoby, to niechaj odsunie od tego wszelkie pojęcia masy i rozciągłości, różnorodności jakiejś lub niepodobności, które mogłyby nasuwać myśl, że coś tu jest mniejsze lub większe od drugiego. Niech w ten sposób unika tak pomieszania Osób, jak i rozróżnień wprowadzających jakąś nierówność. Jeśli nie możemy zrozumieć, to przez wiarę przyjmujmy, aż zajaśnieje w naszych sercach Ten, który powiedział przez Proroka: „Jeśli wierzyć nie będziecie, nie zrozumiecie” (Iz 7,9).

Św. Augustyn (†430)

Znalezione obrazy dla zapytania święta trójca