KATOLIK W PRACY, CZYLI KOMU SŁUŻYMY

„Żaden sługa nie może dwóm panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie”. Te słowa z Ewangelii świętego Łukasza doskonale odzwierciedlają rozterki katolika w pracy. Komu powinienem służyć? Czy słuchając pracodawcy nie odrzucam Boga? Czy mam prawo do odmowy, jeśli się nie zgadzam z poleceniem przełożonego? Czy sumienie może wpływać na moją pracę? I czy mogę słuchać sumienia w pracy? Praca stanowi podstawę naszego życia, święty Paweł powiedział przecież, że „kto nie pracuje, ten niech nie je”. Uczciwie i rzetelnie pracując, zapewniamy byt naszej rodzinie oraz czynimy dobra dla innych. Jakie są jednak obowiązki katolika w pracy i czym one się różnią od obowiązków innych ludzi? Wierzymy w Boga, stąd jesteśmy dodatkowo zobowiązani do czynienia jeszcze więcej niż inni i do wymagania od siebie nawet wtedy, gdy inni od nas nie wymagali.

 

Kto jest moim panem i bliźnim?

W pracy słuchamy przełożonych, a w życiu – sumienia, Boga, natchnień Ducha Świętego… Czy taki podział jest dobry? Czy nasza praca rzeczywiście jest czymś oddzielnym niż życie i wiara? Uważam, że nie –  jako ludzie tworzymy jedną spójną całość, na którą składają się nasze zdolności, mocne i słabe strony, wybory, których dokonujemy i przesłanki, na podstawie których podejmujemy decyzje. Idąc do pracy nie powinniśmy zostawiać sumienia w domu, aby przywitać się z nim znowu, wieczorem, po powrocie. Nasze życie to nie teatr, w którym mamy określone spektakle i wcielamy się w różne role. Jasne, że wykonujemy różne funkcje, ale bycie tatą i kierownikiem nie ma oznaczać, że w zależności od sytuacji staję się różnym człowiekiem. Mogę zmieniać swoje podejście w zależności od sytuacji, ale ja mam być ten sam, prawdziwy.
Przykład: nie chcę oszukiwać żony. Uważam, że jest to złe działanie. Ale czy w pracy też jest mi łatwo ocenić mówienie nieprawdy kolegom jako złe działanie? Myślę, że relatywizm moralny w odniesieniu do pracy i życia osobistego nie prowadzi do niczego dobrego. Życie uczciwe oznacza zarówno wybieranie dobra dla naszych najbliższych oraz kierowanie się rzetelnością również w pracy. Naszym bliźnim jest zarówno żona, dzieci jak i szef oraz koledzy z pracy. W domu liczymy się ze zdaniem rodziny, a w pracy –też tworzymy wspólnotę z wzajemnymi powiązaniami.

katolik2

Prawo Boże, a prawo ludzkie

Czy katolik może podjąć każdą pracę? Zasadniczo tak, ale… 😉 Słuchając bardziej Boga niż ludzi, stąd zdanie Szefa z Góry powinno mieć kluczowy wpływ na moje wybory. Mogę być świetnym kierownikiem, ale jeśli odbywać się to będzie kosztem mojej rodziny to taka praca nie jest dobrą dla mnie. Z innej strony – mogę mieć pracę, która pozwala mi na łączenie życia osobistego z zawodowym, ale w pracy jestem nakłaniany do „omijania prawa”. Niby wszystko jest legalne, ale odbywa się to poprzez balansowanie na granicy prawa. I taka praca może nie być najlepszym pomysłem – przyzwalając sobie na „zacieranie” granic między dobrem a złem, powoli usypiam moje sumienie i może się okazać, że praca przyczyni się do zbudowania muru między mną a Bogiem. Niestety, czasami stajemy przed bardzo heroicznym wyborem – czy zgadzać się na pracę moralnie złą, czy pozwolić swojej rodzinie na marną egzystencję? Na pewno czynnik finansowy nie może być jedynym kryterium wyboru pracy. Jednak są takie sytuacje, w których odpowiedź nie jest łatwa i jednoznaczna. Każdy z nas ma różną czułość sumienia i wiele czynników determinuje nasze decyzje. Myślę, że nie wolno nam łamać prawa, jednak zawsze w ostatecznym rozrachunku to prawo Boże stanowi dla nas wyznacznik.

Ewangelizacja w pracy

Czy jesteśmy zobowiązani do dawania świadectwo o Bogu także w pracy? Czy kwestie religijne zostawiamy w domu jako część naszego „życia osobistego”, którym nie dzielimy się ze współpracownikami? Świadczyć o Jezusie powinniśmy wszędzie, ale najbardziej poprzez swoje życie. Czasami nachalna rozmowa i stanowcze wzywanie do „porzucenia ścieżki grzechu” może zdziałać więcej złego niż dobrego. Sam Jezus traktował innych z łagodnością, wykazując zrozumienie problemów danej osoby. Zwykła przyjazna rozmowa, wysłuchanie smutnej koleżanki, zrobienie kawy dla zapracowanego kolegi czy zwykła uprzejmość dla innych jest najlepszym świadectwem tego, że Jezus jest w nas. A po zbudowaniu takiego gruntu, również i głębsze rozmowy czy dyskusje na temat wiary będą możliwe. Delikatnością i  zrozumieniem możemy zdobywać ludzi dla Boga. Czasami boleję nad tym, jak mało rozmów o Bogu jest w pracy. Aczkolwiek pewien ksiądz powiedział mi kiedyś, aby bardziej patrzeć na działanie, na to, co i jak robię, niż na to, ile mówię. Myślę, że będąc uczciwymi, sprawiedliwi i przyjaznymi ludźmi najlepsze świadectwo możemy dać swoją postawą.

 rutyna

Szara codzienność

Wszyscy jesteśmy powołani do głoszenia Chrystusa w świecie. Jednak to powołanie inaczej wygląda u kapłanów, a inaczej u osób świeckich. Kapłan ma codziennie okazję do wygłoszenia kazania i pouczania wiernych według słów z Biblii. Uważam, że my, świeccy, służący Bogu, rzadziej powinniśmy korzystać z możliwości wygłaszania płomiennych kazań. Niestety, jakże często wykorzystujemy każdą okazję do zwrócenia uwagi na błędy naszych bliskich, współpracowników, przyjaciół, dzieci. Czy wtedy jesteśmy jak Chrystus? Czy nie przekraczamy naszych kompetencji, mianując się samozwańczym sędzią? Nasza posługa to moim zdaniem szara codzienność. Czemu szara? Bo taka zwyczajna, powtarzalna. Poranki w tygodniu są tak bardzo do siebie podobne, że gdyby nie odmienność niedzieli, to cały tydzień zlałby się w bezkształtną masę. Robiąc codziennie śniadanie dla męża służymy Bogu, tak samo, jak wówczas, gdy wykonujemy obliczenia do projektu w pracy. Myślę, że warto do naszej pracy i tej rutyny zaprosić Boga. Robienie nudnej prezentacji dla szefa może stać się zadaniem bardziej sensowym, gdy pomyślimy sobie, że przez to działanie chwalimy Boga.

Nie zakopujmy talentów

Bóg nas stworzył i dał nam określone talenty po to, abyśmy nie zakopywali ich w ziemi, ale je pomnażali. Myślę, że możemy wykorzystywać nasze talenty nie tylko w domu, ale też zawodowo. W pracy możemy być świetnymi kierownikami i sprawiać, że dzięki nam firma przynosi większe zyski. Jako płomienni mówcy możemy zarażać swoją charyzmą i motywować innych do działania. A nawet po cichu księgując kolejne faktury czynimy dobro. Te wszystkie działania pokazują, w jaki sposób pomnażamy nasze talenty, tak jak Bóg nas o to prosił – uzyskujemy zysk, a nie zakopujemy talentów w ziemi. Tak samo sprawa ma się z darami do posługiwania. Gdy jesteśmy obdarzeni zdolnościami wokalnymi, gramy na instrumencie czy lubimy pomagać innym (dzieciom, bezdomnym, prowadzimy scholę czy wspólnotę) wtedy działamy pomnażając Boże talenty w nas. To samo dotyczydziałania w pracy – nawet nudne zadanie zyskuje, gdy robimy to z sercem. Niestety, nie zawsze udaje się pracować ze świadomością, że to dla Boga. Warto, byśmy wszyscy codziennie przypominali sobie, że wszystkie nasze działania mają służyć zwiększeniu chwały Bożej.

skok


A gdy nie ma czasu na modlitwę

Czasami praca eksploatuje nasze siły w takim stopniu, że pomimo wielkich chęci nie mamy już czasu (i sił) na modlitwę. Co wtedy? Jak wtedy spełnić wezwanie do tego, abyśmy nieustannie się modlili? Przypomina mi się anegdota o pewnej świętej. Święta ta, pochodząca z rodziny szlacheckiej, miała w zwyczaju modlić się codziennie przez 2 godziny. Wówczas wymagała, aby w domu panowała niczym niezmącona cisza. Gdy ktokolwiek z domowników zachowywał się głośno, np. służąca wykonująca polecone zadania, święta wpadała w wielki gniew. Złościła się, obrażała, prosiła, groziła, jednym słowem atmosfera w domu była bardzo napięta, a najbardziej dawała się we znaki w godzinach modlitwy owej świętej. Wówczas przewodnik duchowy tej świętej zaproponował jej drobną zmianę: „módl się teraz przez cały dzień i niech twoja modlitwa nie będzie czasem odseparowania od życia i codzienności, ale niech będzie trwaniem w Bogu zawsze”. Wiecie jak skończyła się ta historia? Złość świętej minęła, bo jej czas dla Boga nie był już wydzielany kosztem innych, ale każda chwila była zawierzeniem Bogu. I my możemy robić podobnie. W ten sposób, jak pokazuje przytoczony przeze mnie życiorys, zdobywa się niebo. Modlitwą może być odprowadzenie dziecka do szkoły, jazda samochodem, oddanie Bogu kierowcy, który zajechał nam drogę. Modlitwą może być robienie prezentacji dla szefa i lekcja w szkole. Myślę, że Bóg nie żąda od nas niczego ponad nasze siły. A słowa „nieustannie czuwajcie i módlcie się” są zachęta do szukania Boga nie tylko co niedzielę w kościele, ale w naszej, często szarej, codzienności. Zabierzmy też Boga do naszej pracy, czego życzę i Wam i sobie.

 

za: kochaćdojrzale

KEP o Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana: krok w procesie przywracania Bogu należnego miejsca

W niedzielę 16 października w polskich kościoła wybrzmiał list pasterski Episkopatu Polski w sprawie Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Hierarchowie wyrazili nadzieję na to, by akt stał się „znaczącym krokiem w procesie przywracania Jezusowi należnego Mu miejsca w naszym życiu osobistym, zawodowym i społecznym” i zachęcili do „podjęcia trudu duchowego przygotowania do niego i realizacji płynących z niego zobowiązań”.

Pasterze Kościoła katolickiego w Polsce zebrani na 374. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski napisali, że Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana zostanie proklamowany w przededniu uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata (19 listopada) w sanktuarium Bożego Miłosierdzia w krakowskich Łagiewnikach, czyli pod sam koniec Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia (zwanego również Rokiem Miłosierdzia).

Wydarzenie ma być „szczególnym aktem wiary i modlitwy” – przekonują polscy biskupi.

„W dzisiejszej [16 października – red.] Ewangelii wybrzmiało ważne pytanie Pana Jezusa o naszą wiarę: Czy (…) Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie? (Łk 18,8). Bez wiary, jak zaznacza autor Listu do Hebrajczyków, nie można podobać się Bogu (11,6). Wcześniej usłyszeliśmy, że inaczej niż niesprawiedliwy sędzia z przypowieści, Pan Bóg bez ociągania bierze w obronę tych, którzy dniem i nocą do Niego wołają. Ma więc sens nasza wytrwała modlitwa. Trzeba więc o łaskę wiary stale prosić, ale też mężnie wiarę wyznawać i razem z innymi ją manifestować” – napisali w liście pasterskim hierarchowie zachęcając do włączenia się uroczystości związane z Aktem Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana.

„W jedności z papieżem chcemy wołać, w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata i dzień wcześniej w Krakowie-Łagiewnikach: Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi. […] wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu. Jubileuszowy Akt ma też bardzo czytelne odniesienie do obchodów 1050. rocznicy Chrztu Polski, w formie wyznania wiary i wyrzeczenia się złego: „Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. […] Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw” – czytamy w liście, jaki wybrzmiał w niedzielę w kościołach całego kraju.

„Zasadniczym celem dokonania aktu jest uznanie z wiarą panowania Jezusa, poddanie i zawierzenie Mu życia osobistego, rodzinnego i narodowego we wszelkich jego wymiarach i kształtowanie go według Bożego prawa. Jesteśmy bowiem świadkami wielorakiego pozostawiania Boga na marginesie życia, czy wręcz odchodzenia od Boga. W naszym życiu ma nieraz miejsce swego rodzaju detronizacja Jezusa, pozbawianie Go należnego Mu miejsca i czci, możliwości wpływu na nasze życie i postępowanie. A przecież, Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano, istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych. I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem – ku chwale Boga Ojca (Flp 2,9-11)” – wyjaśniają biskupi.

„Nie trzeba więc Chrystusa intronizować w znaczeniu wynoszenia Go na tron i nadawania Mu władzy ani też ogłaszać Go Królem. On przecież jest Królem królów i Panem panów na wieki (por. Ap 19,16; 1Tm 6,15n). Natomiast naszym wielkim zadaniem jest podjęcie dzieła intronizacji Jezusa w znaczeniu uznawania Jego królewskiej godności i władzy całym życiem i postępowaniem. Parafrazując myśl papieża Piusa XI z encykliki Quas Primas, można powiedzieć krótko: trzeba robić wszystko, by Chrystus panował. Tak określone zadanie domaga się uznania Chrystusa za swego i naszego Króla, uznania Jego panowania nad nami, czyli dobrowolnego poddania się Prawu Bożemu, Jego władzy, okazania Mu posłuszeństwa, celem uporządkowania, ułożenia po Bożemu życia osobistego i społecznego” – czytamy w liście pasterskim powstałym na 374. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski.

„Dlatego Jubileuszowy Akt jest nade wszystko aktem wiary, który potwierdza wybór Chrystusa i obliguje nas do życia na miarę zawartego z Nim przymierza, jest aktem sprawiedliwości, w znaczeniu oddania Mu tego, co Jemu należne i aktem posłuszeństwa w odpowiedzi na Jego Miłość. W proklamacji aktu nie chodzi tylko o jakiś wyraz zewnętrznego uznania Jezusa Królem i Panem, ale postawę głęboko wewnętrzną, duchową, która ma swoje konsekwencje w życiu i promieniuje na wszystkie sfery życia, na innych ludzi i owocuje w społeczeństwie. O to właśnie wołał św. Jan Paweł II w homilii inaugurującej swój pontyfikat: „Nie lękajcie się. Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi! Dla Jego zbawczej władzy otwórzcie granice państw, systemów ekonomicznych, systemów politycznych oraz kierunków cywilizacyjnych”. Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana trzeba zatem widzieć szerzej, jako początek realizacji wielkiego dzieła otwarcia Jezusowi drzwi: naszych domów i serc, świątyń i miejsc pracy. Chodzi o dzieło umiłowania Jezusa do końca, oddania Mu życia, zawierzenia Mu siebie, swej przyszłości i pracy nad sobą, podejmowania posługi miłości miłosiernej ze względu na Niego oraz realizacji Ewangelii we wszelkich sferach życia, również społecznej, ekonomicznej i politycznej” – tłumaczą wiernym ideę Aktu polscy biskupi.

Jak zauważyli, Kościół w Polsce rozeznawał dążenia tzw. ruchów intronizacyjnych. Biskupi stwierdzają, że dążenia wielu wspólnot są zbieżne. „Dlatego bez obaw i z ufnością wobec Ducha Świętego, który przemawia wspólnym głosem ludu Bożego, zwracamy się do wszystkich wiernych z prośbą o zaangażowanie się w realizację tego dzieła” – apelują hierarchowie kierując swoje zaproszenie również do młodzieży.

„Do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Krakowie-Łagiewnikach zapraszamy Was wszystkich, także wiernych ze środowisk polonijnych na całym świecie. Szczególne zaproszenie kierujemy do członków ruchów, wspólnot i stowarzyszeń kościelnych oraz do polskiej młodzieży. Zapraszamy zwłaszcza Was, którzy pielgrzymujecie na Lednickie Pola, którzy braliście udział w Światowych Dniach Młodzieży w Krakowie i którzy z różnych powodów zostaliście w domu. Zostawcie kanapę i ruszcie w drogę, zabierając z sobą cały entuzjazm wiary. Bądźcie otwarci na prośby i sugestie Waszych duszpasterzy. Potrzebujemy w Łagiewnikach młodych siewców nadziei. Realizacja dzieła intronizacji, czyli wywyższenia Jezusa w naszym życiu osobistym, rodzinnym, kościelnym i narodowym, nie będzie bowiem czymś łatwym i dlatego wydarzenie w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia musi być jak mocne uderzenie w dzwon, byśmy się obudzili i z radością podjęli trudne zadanie, przekonani o jego nieodzowności” – wzywają pasterze Kościoła w Polsce.

„Uroczystość rozpocznie się 19 listopada br., o godz. 10.00. Jej kulminacyjnym punktem będzie liturgia Mszy św. o godz. 12.00. Jubileuszowy Akt będzie proklamowany przed Panem Jezusem wystawionym w Najświętszym Sakramencie. Ci z nas, którzy nie wybiorą się do Łagiewnik, będą mogli śledzić to ważne wydarzenie w mediach” – zachęcają biskupi.

„Natomiast w uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata, we wszystkich świątyniach Kościoła katolickiego w Polsce, każdy będzie mógł osobiście i razem z domownikami, we wspólnocie zgromadzenia liturgicznego, dokonać aktu przyjęcia Jezusa za Króla i Pana” –informują hierarchowie.

„Oczywiście owocność naszego włączenia się w Jubileuszowy Akt będzie zależała od wcześniejszego przygotowania swego wnętrza i zaangażowania, od obudzenia naszej wiary. Dlatego trzeba, byśmy wszyscy od zaraz podjęli trud duchowego przygotowania. Nie można bowiem sprowadzić Jubileuszowego Aktu tylko do wypowiedzenia formuły słownej. Trzeba treść Aktu poznać, w sercu rozważyć i przyjąć. By zaś dobrze zaowocował w naszym życiu, należy zadbać o stan łaski uświęcającej, a więc o serce czyste, pojednane z Bogiem i z bliźnimi. Konieczny jest wysiłek ożywienia osobistej więzi z Jezusem, by mógł działać i zaprowadzać Swe Królestwo w poszczególnych wymiarach naszego życia. Stąd też, pierwszym nakazem chwili jest modlitwa do Ducha Świętego, ponieważ bez Jego pomocy nikt nie jest w stanie wyznać, iż Panem jest Jezus (1Kor 12,3). Już dzisiaj bardzo prosimy, aby proklamację Jubileuszowego Aktu poprzedziła nowenna, odmawiana w naszych świątyniach, klasztorach i seminariach. Odmawiajmy również w naszych domach Modlitwę do Jezusa, naszego Króla i Pana, którą dołączamy do tego listu” – apelują biskupi zebrani na Konferencji Episkopatu Polski przesyłając wiernym błogosławieństwo na czas przygotowań do Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana.

Oto treść Modlitwy do Jezusa naszego Króla i Pana, którą dołączono do listu pasterskiego:

Jezu Chryste, Królu Wszechświata, Panie nasz i Boże, Odkupicielu rodzaju ludzkiego, nasz Zbawicielu! Ty, który mówiłeś, że Królestwo Twoje nie jest z tego świata, który wzywałeś nas do szukania Królestwa Bożego i nauczyłeś nas prosić w modlitwie do Ojca: „przyjdź Królestwo Twoje”, wejrzyj na nas stojących przed Twoim Majestatem. Wywyższamy Cię, oddajemy Ci cześć i uwielbienie. Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy i zaniedbane dobro. Wyrażamy naszą skruchę i prosimy o zmiłowanie. Przyrzekamy zabiegać o pomnożenie Twojej Chwały, dziękować za nieskończone Miłosierdzie, które okazujesz z pokolenia na pokolenie, wiernością i posłuszeństwem odpowiadać na Twoją Miłość. Boski Królu naszych serc, niech Twój Święty Duch, wspiera nas w realizacji tych zobowiązań, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia. Niech pomaga nam porządkować całe nasze życie i posłannictwo Kościoła. Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie, na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby nasze rodziny, wioski, miasta i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju, teraz i na wieki wieków Amen.

Źródło: KAI

KEP o Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana: krok w procesie przywracania Bogu należnego miejsca