Month: czerwiec 2014
Dorastającej córce łatwiej nieraz znaleźć wspólny język z ojcem niż z matką. Ma to miejsce szczególnie wówczas, gdy matka, niepewna swej kobiecości, nieświadomie rywalizuje z dorastającą córką. Przyjaźń córki z ojcem jest pozbawiona jakiejkolwiek rywalizacji. Ona nie przejawia na ogół chęci pokonywania swego ojca.
Przyjaźń ta budowana jest wokół wzajemnej więzi uczuciowej, troski o siebie, zrozumienia, współczucia, gotowości udzielania sobie pomocy. Mniej ważne są natomiast zainteresowania zawodowe, intelektualne, działalność twórcza.
Światy zainteresowań młodej dziewczyny i dorosłego mężczyzny różnią się zwykle diametralnie. Zdarzają się oczywiście wyjątki. Szczególnie ważnym darem, jaki ojciec może ofiarować swojej dorastającej córce, jest poczucie bezpieczeństwa. Kiedy jednak córki dorastają – i one mogą ofiarować przyjaźń swoim ojcom.
Oto piękne wyznanie dorosłej córki zaczerpnięte z książki List do ojca. “Kiedy byłam dzieckiem, niestraszne mi były baby jagi, czarownice. Ojciec – to było słowo, na którego dźwięk w brzuchu czułam potworny ścisk.
Któregoś dnia zaczęłam pilnie obserwować tatę. Wtedy odkryłam, że za grubą skórą dyktatora kryje się mały przerażony chłopiec. Odkryłam, że jego matka nie potrafiła kochać syna, traktowała go przedmiotowo i zmuszała do wszystkiego i nigdy nie przytuliła. Mojemu ojcu zabrakło wzorca.
Postanowiłam poznać mojego tatę. Coraz częściej opowiadałam, co u mnie, co na studiach, a nawet o swoich sercowych rozterkach. Tato okazał się wspaniałym przyjacielem i wsparciem. Mało tego. Ukrywamy niekiedy przed mamą swoje tajemnice, które zbliżają nas do siebie jeszcze bardziej. Czasem warto dać szansę ojcu. Jak bardzo zranionym by nie był w młodości człowiekiem – to rolą dzieci jest wychować ojca. To my, dzieci, możemy pomóc wszystkim zagubionym tatusiom wrócić. Wystarczy zajrzeć im głęboko w serce, odnaleźć tam ich zagubioną miłość i podać na talerzu”.
Więcej w książce: Kochaj mnie tato! – Józef Augustyn
Siedmioletnia dziewczynka o imieniu Priyala zdawała się być już nieżywa. Leżała na łóżku bez ruchu, dręczona wysoką gorączko. Jedynie powracające ataki kaszlu i bólu brzucha wskazywały, że jeszcze żyje.
Jej matka, Marala, zwróciła się o pomoc do lokalnej oddziału chrześcijańskiej organizacji Bridge of Hope, zajmującej się pomocą rodzinom w trudnej sytuacji. Miała nadzieję, że pracownicy tej grupy będą modlić się o życie jej córki i ich Bóg ją uzdrowi.
Chrześcijanie zgodzili się i chcieli odwiedzić chorą w domu. Jednak jej ojciec, alkoholik i hazardzista o imieniu Ganesh, był owładnięty nienawiścią do Pana. Wyrzucił grupę z domu mówiąc, że nie wierzy w żadnych bogów, a jedynie w duchy przodków. Następnie poganin pobił swoją żonę, karząc ją za sprowadzenie do domu chrześcijan.
Grupa jednak, na prośbę matki chorej, powróciła do domu, gdy ojca w nim nie było. Prosili o ufność w moc Chrystusa i modlili się o zdrowie chorej dziewczynki. Po kilku godzinach chora zaczęła czuć się lepiej. Otwierała już oczy i przeszła jej gorączka.
Chrześcijanie odwiedzali chorą jeszcze kilka razy. W końcu wyzdrowiała całkowicie. Wówczas to jej ojciec, Ganesh, zrozumiał, jak wielka jest moc Boga chrześcijan. Sam udał się do centrum Bridge of Hope. „Czy mogę zostać chrześcijaninem? Czy wasz Bóg mnie zaakceptuje?” – pytał ze łzami w oczach. Ganesh przyjął do serca prawdę Ewangelii. Porzucił alkohol i hazard i wraz ze swoją żoną oddał życie Jezusowi.
Pac/charismanews/gospelforasia
12 czerwca będziemy obchodzić święto – Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana. Dla księży jest ono zachętą, by wpatrywali się w Chrystusa Kapłana, a dla wiernych – by nieśli kapłanom duchowe wsparcie.
Ks. biskup Adam Bałabuch, przewodniczący Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, ma nadzieję, że nowe święto Pańskie przyczyni się do pogłębiania świętości życia duchowieństwa i stanie się inspiracją do modlitwy o nowe, święte i liczne powołania do służby kapłańskiej.
„To święto od lat było obchodzone w niektórych wspólnotach zakonnych i krajach, przynosząc wielkie owoce duchowe. Zaprasza ono faktycznie do kontemplacji świętości i piękna kapłaństwa Chrystusa, nakłania Kościoły do intensywnej modlitwy o uświęcenie duchowieństwa, o prowadzenie zdrowego i wiernego wysiłku uświęcenia w całkowitym oddaniu Bogu i Kościołowi. Wreszcie to święto ożywia wszystkich wiernych w ich wysiłkach ku świętości” – wyjaśnia ks. bp Adam Bałabuch na łamach pisma „Msza Święta”.Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana zostało rozszerzone na cały Kościół w ostatnich dniach pontyfikatu Benedykta XVI i – jak podkreśla ks. bp Adam Bałabuch – jest dla Kościoła w Polsce niejako jego testamentem duchowym. Decyzją papieża Benedykta XVI z czerwca ubiegłego roku, poszczególne konferencje episkopatów mogły zadecydować o wprowadzeniu go do kalendarza liturgicznego. Episkopat Polski podjął decyzję o wprowadzeniu nowego święta Pańskiego na zabraniu plenarnym w listopadzie 2012 r. Watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w lutym 2013 r. wydała dekret o zatwierdzeniu nowego święta dla Polski, zaaprobowała także polskie przekłady tekstów liturgicznych.
Ks. Dominik Ostrowski, konsultor Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów Konferencji Episkopatu Polski, zwraca uwagę na fakt, że choć nowe święto nie ma rangi uroczystości, cała liturgia słowa ma układ cyklu trzyletniego, pozostawiono też wybór czytań przed Ewangelią. W formularzu Mszy św. na święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana znajdziemy m.in. wezwanie do Boga, aby ci, których wybrał do służby Bożej „dzięki łasce Ducha Świętego okazali się wierni” – to wielkie zadanie dla kapłanów, ale także intencja dla tych, którzy modlą się za kapłanów.
Początki święta Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana związane są z hiszpańskim kontemplacyjnym Zgromadzeniem Sióstr Oblatek Chrystusa Kapłana, którego charyzmatem jest duchowe wsparcie dzieła uświęcenia kapłanów i kandydatów do kapłaństwa. Współzałożyciel tego zgromadzenia, bp José María García Lahiguera, zwrócił się do Piusa XII z prośbą o ustanowienie dla tego zakonu święta patronalnego Chrystusa Kapłana i jest ono obchodzone od 1952 r. Później zostało ono rozszerzone na Kościół w krajach języka hiszpańskiego i od 1973 r. jest obchodzone w czwartek po Zesłaniu Ducha Świętego.
KEP
Nie tak dawno w gronie zaprzyjaźnionych osób rozmawialiśmy omawiając aktualne sprawy, problemy, w tym także te dotyczące Kościoła. Siłą rzeczy zeszliśmy i na temat papieża Franciszka. I wtedy syn zaprzyjaźnionej rodziny, student, stwierdził, że „papież Franciszek się rozkręca”. Dalsza dyskusja potoczyła się właśnie w tym kierunku.
Stwierdziłem wtedy, że nie wiem czy „się rozkręca”, ale z całą pewnością stanowi On srogi zawód dla tych, którzy myśleli, że Papież dokona wielkiej rewolucji w Kościele, zwłaszcza tej na polu nauczania moralnego Kościoła. Zresztą, przypominam sobie, że na początku tego pontyfikatu, gdymainstreamowe media wręcz wyły z zachwytu nad sposobem bycia papieża Franciszka, gdy „prorokowały” wielką rewolucję w Kościele, jeden z wysoko postawionych hierarchów w Kurii rzymskiej przestrzegał i studził zapał, stwierdzając, że ten Papież jeszcze nas zaskoczy swoją stanowczością i wiernością Kościołowi. Dlatego też srodze zawiódł tych, którzy chcą reformować Kościół, jednak nie pod natchnieniem Ducha św., ale według własnego „widzi mi się”. Papież bowiem, jak roztropny gospodarz domu z kościelnego skarbca wyjmuje to, co nowe i stare (Mt 13, 52). Wie On dobrze, że wszelkie reformy należy przeprowadzać roztropnie, a wszelkie reformatorskie pomysły pilnie badać, aby rozeznać od jakiego ducha one pochodzą, gdyż przeciwnik (…), diabeł, jak lew ryczący krąży szukając kogo pożreć (1P 5,8).
Ciekawym jest również to, że ten Papież podobnie jak jego poprzednik Sługa Boży Paweł VI często w swoich kazaniach i przemówieniach mówi o działaniu złego ducha. Nie unika tego tematu, który nawet dla wielu teologów i tzw. „ludzi Kościoła” trąci myszką i średniowieczem, i dlatego skrzętnie go omijają usprawiedliwiając wszelkie zło tego świata psychologicznym bełkotem i domorosłą psychoanalizą. Tymczasem papież Franciszek odważnie wskazuje pola działalności szatana i narzędzia jakimi się on posługuje. Co też nie jest w smak „reformatorom” Kościoła, a przede wszystkim samemu diabłu, który (jak to już kiedyś pisałem http://www.fronda.pl/blogi/poznacie-prawde-a-prawda-was-wyzwoli-j-832/kto-nie-wierzy-w-istnienie-szatana-ten-odchodzi-od-nauczania-biblijnego-i-koscielnego,39107.html)najbardziej jest zadowolony z tego, gdy ludzie w niego nie wierzą.
Tak samo było i w dniu 1 czerwca, gdy do 50 tys. uczestników kongresu Ruchu Odnowy w Duchu Świętym zebranych na Stadionie Olimpijskim w Rzymie mówił, że diabeł nie chce rodziny, dlatego też próbuje ją zniszczyć. Słowa te były odpowiedzią daną na świadectwo jednej z rodzin, która dzieląc się swoim doświadczeniem mówiła m.in. o tym, że Jezus pomaga im odkrywać piękno małżeństwa i budować je na dialogu i wzajemnym przebaczeniu. Ta siła jest bardzo potrzebna w czasach tak powszechnych ataków na jedność rodziny – wyznali Papieżowi małżonkowie z trojgiem dzieci.
Papież odpowiadając im stwierdził: Rodziny są Kościołem domowym, w którym wzrasta Jezus. Rośnie w miłości małżonków, wzrasta w życiu dzieci. Dlatego właśnie nieprzyjaciel tak bardzo atakuje rodzinę: diabeł jej nie chce! Próbuje ją zniszczyć, stara się wykorzenić z niej miłość.Rodziny są Kościołem domowym. Małżonkowie, tak jak wszyscy, są grzesznikami, ale pragną iść do przodu w swej wierze, płodności, w dzieciach i wierze swych dzieci. Niech Pan błogosławi rodzinie, niech uczyni ją silną w tym kryzysie, w którym diabeł chce ją zniszczyć”.
Takim diabelskim atakiem na rodziny jest ideologia gender, promowanie rozwiązłości seksualnej, życia „na próbę”, popieranie związków partnerskich, homoseksualizm, egoizm i niszczenie płodności. Lista zagrożeń jest długa.
O tych dwóch ostatnich sprawach o egoizmie i niszczeniu płodności, celowym ubezpłodnianiu małżeństw mówił Ojciec święty m. in. tego samego dnia w kazaniu w kaplicy Domu św. Marty. We Maszy św. wzięło udział kilkanaście małżeństw, które obchodziły jubileusze 25-, 50- i 60-lecia ślubu. W swoim kazaniu Papież rozważał cechy miłości małżeńskiej. Są to wierność, trwałość i płodność. Te trzy cechy są bowiem istotą relacji Jezusa do Jego Oblubienicy, którą jest Kościół. O tych cechach pisał przywołany już Sługa Boży papież Paweł VI w swojej encyklice „Humanae vitae”.
Odnosząc się do tej ostatniej cechy [płodności] papież Franciszek stwierdził, że to miłość Jezusaczyni płodnym Kościół dając mu nowe dzieci, czyli ochrzczonych, a Kościół rośnie dzięki tej ślubnej płodności. Czasem jednak w małżeństwie może być ona wystawiona na próbę, kiedy oczekiwane dzieci nie przychodzą na świat lub są chore. W takich chwilach próby, podkreśla Papież, są pary małżeńskie, które patrzą na Jezusa i czerpią siły z płodności, którą On dał swemu Kościołowi. W ten sposób Ojciec święty pokazuje drogę, na której takie małżeństwa przeżywające dramat swojej niepłodności mają szukać pociechy. Nie w zbrodniczym in vitro, które buduje „szczęcie” na fundamencie egoizmu i kosztem jednego życia niszczy dziesiątki innych istnień ludzkich, ale w płodności, którą Chrystus dał swojemu Kościołowi. W miłości, która może być wylana na tych, którzy tej miłości nie zaznali lub zostali przedwcześnie pozbawieni. Na dzieci sieroty, opuszczone, z rodzin patologicznych itd.
Są jednak i takie rzeczy, które nie podobają się Jezusowi, jak małżeństwa, które z własnego wyboru, egoizmu nie mają dzieci. To małżeństwa, które nie chcą mieć dzieci, które chcą pozostać bez tej płodności. Kultura dobrobytu dziesięć lat temu przekonywała nas: lepiej nie mieć dzieci! Tak jest lepiej! Dzięki temu będziesz mógł poznać świat, pojedziesz na wakacje, możesz mieć dom na wsi, będziesz spokojny… Jest może lepiej albo wygodniej mieć pieska, dwa koty. I dawać swą miłość dwom kotom i pieskowi. To prawda, czy nie? Czy widzieliście coś takiego? A w końcu to małżeństwo dochodzi do starości samotnie, z goryczą okropnej samotności. To nie jest płodność, tego nie czyni Jezus ze swoim Kościołem: On go czyni płodnym – powiedział Papież.
Papież Franciszek przedstawił więc dwie skrajności, które niszczą rodzinę, są narzędziem którym posługuje się szatan starając się zniszczyć podstawową komórkę Kościoła – rodzinę, Domowy Kościół: egoistyczna chęć posiadania dziecka za wszelką cenę i równie egoistyczne niszczenie swojej płodności, unikanie posiadania potomstwa. Te postawy nie mają jednak nic wspólnego z chrześcijaństwem!