Kościół zachęca młodych do brania ślubów. Don’t kocia łapa!

Kiedy młodym ludziom ze związków niesakramentalnych zadawałem pytanie, czemu nie wezmą ślubu, odpowiadali: „Proszę księdza, bo w kościele to jest na serio”. Tu ślubuje się przed Panem Bogiem, nie ma jak oszukać

Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin rozpoczyna kampanię, która ma na celu uwrażliwienie społeczeństwa na rosnącą liczbę związków żyjących w konkubinacie. Symbolem kampanii stała się koszulka z napisem „Keep calm don’t kocia łapa”, jaką narzeczeni wręczyli papieżowi Franciszkowi podczas walentynkowego spotkania. To świetnie wykorzystanie popularnego w popkulturze motywu, ale ja zastanawiam się na ile może to przemówić do par, żyjących w związku niesakramentalnym – nie obawia się Ksiądz, że mogą się w jakiś sposób poczuć napiętnowani albo gorsi, dlatego że żyją bez ślubu?

Ks. Przemysław Drąg, dyrektor Krajowego Ośrodka Duszpasterstwa Rodzin: Sama etymologia tego sformułowania wskazuje na to, że osoby w związkach niesakramentalnych żyją przede wszystkim dla samych siebie. W związkach na „kocią łapę” ludzie mają własne pragnienia, zainteresowania, kręgi przyjaciół. Mówią sobie: „Daję ci mój czas, wspólne mieszkanie, bycie razem ale od-do”. Nawet jeżeli ktoś zaangażuje się w taką pełną relację, z miłością, uczuciem, to jednak zawsze jest ten lęk, że pewnego dnia druga stronie powie „Stop, dalej już nie chcę”. I rozejdą się, bo przecież nie łączą ich żadne zobowiązania.

Takie pary zapewniają przecież, że „naprawdę się kochają”.

Często to słyszę. Pytam więc, dlaczego nie chcą zawrzeć małżeństwa i wtedy pojawia się litania rozmaitych powodów. A tak naprawdę, z tego wszystkiego najmocniej wybrzmiewa lęk przed zaangażowaniem się. Myślę, że problem robi się znacznie poważniejszy. Przez to, że ludzie wychodzą z różnych rodzin, często nie potrafią dorosnąć do wzięcia odpowiedzialności za drugą osobę. Młodym parom w konkubinatach zdaję czasem pytanie: „Skoro mówicie, że się kochacie, żyjecie ze sobą, „wypróbowaliście się”, to czemu wciąż nie chcecie zawrzeć związku małżeńskiego? Myślę, że w wielu przypadkach – i to również wychodzi w rozmowach z narzeczonymi – ludzie mają w sobie wielki lęk przed zaangażowaniem w relację tak naprawdę, do końca, na 100 procent, wielki lęk, czy wytrwają w małżeństwie do końca życia i wielki lęk przed wzięciem za kogoś odpowiedzialności.

Chodzisz na Msze? We Francji jesteś ekstremistą

Skąd się biorą te lęki?

Małżonek jest kimś szalenie ważnym – jego nie można zostawić w czasie choroby, nieszczęścia czy dlatego, że mi się znudził. Za małżonka bierze się odpowiedzialność przed społeczeństwem, wobec wspólnoty, przed Kościołem, przed Panem Bogiem. Myślę, że tu tkwi problem. Nasza akcja wcale nie ma na celu stygmatyzowania, pokazania, że jakaś para jest „be”. Chcemy pokazać młodych ludzi, którzy chcą dla siebie trwać w miłości, czystości, być dla siebie najważniejszymi, nie dopuszczając możliwości znudzenia się drugą osobą. Ktoś, kto już na samym początku zakłada, że związek będzie trwał, dopóki nam będzie razem dobrze, nie wchodzi w relację z drugim człowiekiem, ale zawiera jakąś umowę handlową. „Będę z Tobą, dopóki będzie nam dobrze” – to deklaracja, która całkiem pomija wymiar osobowy drugiej strony.

Ma Ksiądz jakąś receptę na to, by wypędzić te wszystkie przedmałżeńskie lęki z młodych ludzi? Jak chce Ksiądz pokazać, że małżeństwo wcale nie jest takie straszne, jak je niekiedy malują?

To na pewno nie jest takie proste. Pewne argumenty przemówią do jakiejś grupy osób, dla innych będąc całkowicie nietrafionymi. Myślę jednak, że wielką pomocą jest tu nauczanie Jana Pawła II, zwłaszcza środowe katechezy „Mężczyzną i kobietą stworzył ich” czy „Miłość i odpowiedzialność”. Papież nieustannie przypominał, że miłość jest piękna, ale też zawsze odpowiedzialna. W roku kanonizacji Jana Pawła II chciałbym przybliżyć młodym ludziom to, co papież mówił o miłości, odpowiedzialność i małżeństwie. Zresztą, to nauczanie mocno wybrzmiało także podczas ostatniego spotkania młodych narzeczonych z papieżem Franciszkiem. Widziałem, że to do nich naprawdę trafiało. Piękno miłości i odwaga, by umieć zatroszczyć się do końca o drugą osobę, dać jej swój czas, wytrwać w wierności. Te argumenty przemawiają. Będziemy o tym mówić, pokazywać, zachęcać, ale nie na zasadzie stygmatyzowania kogokolwiek, ale raczej przez pokazanie, czego ludzie sami dobrowolnie się pozbawiają. Czegoś pięknego i dobrego…

Grupą docelową kampanii są tylko młodzi, żyjący w konkubinatach?

Nie tylko, swoje przesłanie będziemy także kierować do rodziców ludzi młodych. Często zdarza się, że młodzi chcą się pobrać, ale to rodzice mówią im „Zaczekajcie, najpierw się wypróbujcie, etc”. Chcemy pokazać, że życie w konkubinacie przed ślubem nie daje żadnej gwarancji na to, że to małżeństwo będzie później szczęśliwe, przetrwa bez kryzysów. W Stanach Zjednoczonych, Szwecji czy Kanadzie prowadzone są badania, które bardzo jasno pokazują, że te pary, które przed ślubem żyły w konkubinacie, bardzo szybko się rozwodzą. I potem pojawia się problem dzieci z takich rozbitych rodzin, które nie mając dobrych wzorców, dorastają i także wchodzą w relacje na „kocią łapę”. Chcemy przystąpić do takiego zmasowanego ataku, punkt po punkcie przypominać młodym o miłości i odpowiedzialności. To nie jest jednorazowa akcja, będziemy powracać do tego tematu cyklicznie.

A może jest też tak, że młodzi ludzie nie biorą ślubów kościelnych z obawy przed wymaganiami, jakie Kościół stawia małżonkom?

Tu nawet nie chodzi o wymagania Kościoła. Kiedy młodym ludziom ze związków niesakramentalnych zadawałem pytanie, czemu nie wezmą ślubu kościelnego, odpowiadali: „Proszę księdza, bo w kościele to jest na serio”. Tu ślubuje się przed Panem Bogiem, nie ma jak oszukać drugiej osoby. Widać, że ci młodzi mają takie pragnienie wielkiej miłości, wiedzą, że w kościele jest to związane z sakramentem małżeństwa, który jest nierozerwalny i ciągle się boją. Boją się dokonywać takiego wyboru. I to tym mówił także Ojciec Święty podczas ostatniego spotkania z narzeczonymi w Rzymie – o lęku przed tym, co będzie jutro. Bo przecież nie ma domu, mieszkania, pracy… Franciszek mówił o cierpliwości, miłości, wytrwałości. Dzięki miłości, która jest trwała i piękna mężczyzna staje się w małżeństwie „bardziej mężczyzną”, a kobieta „bardziej kobietą”. Dzieje się to dzięki tej drugiej osobie oraz oparciu i miłości, jaką ona daje. Owszem, to się może okazać dla niektórych nie do przyjęcia, ale akurat nie boję się tego bardzo.

Jakie działania będzie obejmowała kampania, zachęcająca młodych ludzi do zawierania małżeństw?

Cały czas funkcjonuje nasza strona internetowa Nakocialape.pl, na której będą się ukazywać nowe materiały. Oprócz tego, rozpoczynamy bardziej naukową refleksję – 27 lutego odbędzie się konferencja prasowa pt. „Konkubinat i co dalej?”. Wystąpi na niej m.in. ks. Wojciech Sadłoń z ISSK, Jerzy Grzybowski ze „Spotkań małżeńskich” i Małgorzata Walaszczyk, doradczyni życia rodzinnego. Na pewno z czasem będą się pojawiać kolejne inicjatywy związane z akcją, którą będziemy promować także przez duszpasterstwo akademickie czy Ruch Czystych Serc i KSM.

Rozmawiała Marta Brzezińska-Waleszczyk

Matka Boża wzywa nas do czytania Pisma Świętego…

…Umieśćcie Pismo Święte na widocznym miejscu w waszych rodzinach i czytajcie je, aby słowa pokoju popłynęły w waszych sercach… (Matka Boża w Medziugorje – 25 stycznia 2014)

Sabrina: Matka Boża wzywa również do czytania Pisma Świętego. Dlaczego istotne jest, aby codziennie czytać Biblię?

O. Jozo: Słowo Boże jest zawsze żywe, stwórcze, wszechmocne i kiedy jest zamknięte w księdze to jest niczym więzień izolowany, porzucony, odrzucony. Zadaniem Bożego Słowa jest, aby być z człowiekiem i w człowieku, w tabernakulum ludzkiego serca, w życiu każdego człowieka. Ono tworzy człowieka, wychowuje, błogosławi go i wypełnia pokojem. Jest komunikacją Boga i człowieka Matka Boża od początku pragnie, abyśmy czytali Pismo Święte. Jeśli analizujemy Jej orędzia to w dwóch kwestiach znajdziemy określenie codziennie: modlitwa różańcowa i czytanie Pisma Świętego. Czytelnik musi być niczym Samuel pouczony przez Hellego: „Idź spać! Gdyby jednak, kto cię wołał, odpowiedz: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 9). W życiu codziennym trzeba znaleźć czas, aby dać Bogu okazję, by do nas przemawiał: „Mów Panie, chcę słyszeć Twój głos, Twoje Słowo w naszej rodzinie, w naszych sercach, w naszej duszy, w naszych domach”. Słowo Boże jest żywe jest ono wielkim darem, wielką łaską. Namaszczone Duchem Świętym działa w nas, żyje, przynosi wielkie owoce. Słowo Boże nieodparcie, chce abyśmy je przyjęli, aby mogło się w nas wcielić, aby nadało wyraz naszemu życiu, abyśmy uczynili je rozpoznawalnym, widzialnym. A to znaczy, że Biblia nie jest jak ludzkie słowo – czymś akustycznym, czymś informacyjnym, ale jest ona kreatywna i pełna łaski. Ona daje życie. To jest Boże Słowo, Boża komunikacja z człowiekiem. Gdy człowiek czyta Pismo Święte przed modlitwą to tworzy się pewien klimat, pewien Boski nastrój w człowieku i natchnienie Ducha Świętego, abyśmy dziękowali, czcili i błogosławili Boga. Gdy człowiek czyta Pismo Święte, wtedy słowo Boże zasiewa się w głębi naszego serca, naszej duszy, kiełkuje, rośnie i przynosi owoce łaski.

 

Papież w Liście Apostolskim na temat różańca daje sześć rad dotyczących dobrej modlitwy. Pierwsza rada mówi, abyśmy przed modlitwą różańcową wzięli Pismo Święte, otworzyli tekst, przeczytali fragment i zastanowili się nad nim. W ciszy serca pozwólmy Duchowi Świętemu mówić do nas i dajmy zaprowadzić się przed oblicze Pana, abyśmy mogli patrzeć i spotkać Pana. Znaleźli się przed obliczem Pana tak, jak dziecko staje przed postacią w telewizorze.

Kiedy trzymamy w ręku Biblię, wtedy jesteśmy niczym starzec Symeon, któremu matka daje na ręce Jezusa, aby ofiarował Go Panu. Biblia jest księgą, w której obecny jest żywy Bóg. On ma serce, żyje, oddycha. To jest pocałunek dla Jezusa, który mówił do nas i dzięki temu możemy powiedzieć” „Twe Słowo zostaje w moim sercu i ja będę je rozważał jak Maryja będę nim żył.”

o. Jozo Zovko OFM

…Czytajcie, medytujcie Pismo Święte i niech słowa w nim napisane będą dla was życiem. Zachęcam was i kocham, abyście w Bogu znaleźli swój pokój i radość życia… (25.02.2012)

Źródło: Sabrina Čović „Spotkania z o. Jozom” – fragment
Zdjęcie: sirokibrig.com

Próba “przeredagowania definicji małżeństwa”

O przygotowaniach do nadzwyczajnego zgromadzenia Synodu Biskupów, jakie odbędzie się w październiku br. w Watykanie nt. duszpasterstwa rodzin oraz do kanonizacji bł. Jana Pawła II, tak bardzo związanego ze sprawami rodzin, mówili polscy biskupi przebywający w Watykanie z wizytą ad limina Apostolorum podczas rozmów w Papieskiej Radzie ds. Rodziny.

Biskup senior łomżyński Stanisław Stefanek, a zarazem od czterech kadencji członek Prezydium Papieskiej Rady ds. Rodziny poinformował KAI, że podjęto także “dyskusję nt. powszechności eksperymentu obyczajowego, kulturowego, wręcz filozoficzno-antropologicznego”, jakim jest próba “przeredagowania definicji małżeństwa”. Dokonuje się to “nie w księgach filozoficznych i na seminariach uniwersyteckich”, tylko poprzez “przeredagowanie świadomości” w konkretnym życiu, począwszy od przedszkola.

Hierarcha zauważył, że “to, co w Polsce stało się ostatnio żywą dyskusją, na Zachodzie już prawie echem przechodzi, jest tam doskonale znane”. – My z Polski przywieźliśmy nasze najświeższe doświadczenia, żeby je przekazać centrali, a centrala z kolei rzuciła światło na nasze bieżące zadania – stwierdził bp Stefanek.

obrączlki

Przyznał, że pytania, które papież Franciszek postawił w przedsynodalnej ankiecie “dotykają naszych żywych problemów”. – Gdyż my w związku ze świętowaniem niedzieli najgorzej nie wyglądamy, nie wszyscy zapomnieli, że niedziela to dzień Pański. Gdy natomiast mamy się nauczyć dokładnie dlaczego to jest dzień Pański, czyli nauczyć się Chrystusa zmartwychwstałego, a jeszcze bardziej, gdy mamy wyciągnąć wnioski co, to znaczy, że jesteśmy ochrzczeni i że mamy uporządkować życie według pierwotnego zamysłu Bożego – w tym wypadku świadomość teologiczna jest dosyć marna – zauważył emerytowany ordynariusz łomżyński. Chodzi więc o całe życie chrześcijańskie, “a niedziela jest tu tylko symbolicznym papierkiem lakmusowym”, którym można sprawdzić świadomość ludzi wierzących.

Temu właśnie poświęcona była szczegółowa debata, dotycząca m.in. roli instytutów akademickich, mediów i szeroko pojętej kultury, np. pewnych wzorców filmowych i teatralnych, “w kreowaniu właściwego obrazu rodziny”. – Ale najważniejsze jest to, żeby nie pozwolić zamazać pierwotnego obrazu małżeństwa i rodziny. Usiłuje się przekreślić dotychczasową definicję małżeństwa i rodziny, przedefiniować je, czyli właściwie zniszczyć.

Dlatego nasze duszpasterstwo musi w tej chwili położyć większy akcent na świadomość tego, co to znaczy, że jesteśmy rodziną, tzn. mężczyzną i kobietą kochającymi się i otwartymi na życie, i co to znaczy, że jesteśmy związkiem sakramentalnym – wskazał bp Stefanek.

za deon.pl

 

Katolicka księgarnia internetowa NOE

Szczęść Boże
Przedstawiamy ofertę książek, które dostępne są w promocji:
- Nowi ewangelizatorzy dla Nowej Ewangelizacji. Jose H. Prado Flores, cena: 20 zł
- Dobry Boże mam tyle pytań. Rozmowy o Bogu - książka dla dzieci, cena: 11 zł
- Rekolekcje z Janem Pawłem II, rozważania, cena: 2,00 zł
- Nie bój się, wierz tylko. o. Józef Witko, cena: 19,00 zł
- Mandatum, To czyńcie na moją pamiątkę. Bp Grzegorz Ryś. cena: 11,00 zł
- Jak przeciwstawiać się złu. o. Aleksander Posacki SJ, cena: 13,00 zł
- Trudna miłość. Jak pokonać kryzys ?, cena: 25,00 zł
- Osioł w raju. o. Adam Szustak OP, cena: 19,00 zł

Zapraszamy do naszego nowego sklepu internetowego:
www.nowa-ewangelizacja.pl